Wywiad
z Lotharem Hirneise
Poniższy wywiad został nagrany dla słowackiego magazynu Krebsflüsterer.
Panie Hirneise, jak dowiedział się Pan o diecie olejowo-białkowej?
To jest właściwie niewiarygodna historia, ponieważ pokonałem
tysiące kilometrów, by w stanie Iowa w USA dowiedzieć się czegoś o dr Budwig od Franka Wiewela, przewodniczącego organizacji „People Against Cancer”. To on jako pierwszy opowiedział mi o niej i ustalił faksem termin spotkania. Śmieszne jest przy to, że mieszkałem wówczas zaledwie kilka kilometrów od niej. Ale zna Pan z pewnością także powiedzenie, że żaden prorok nie jest uznawany we własnym kraju.
Ile lat miała wówczas dr Budwig?
Miała już 89 lat, jednak wciąż jeszcze przyjmowała pacjentów i była zarówno fizycznie, jak i duchowo niezwykle krzepka. Niestety, żyła bardzo samotnie i właściwie nie chciała mieć nic wspólnego ze światem.
Czy od razu dobrze się rozumieliście?
Nie, w ogóle nie. Dr Budwig sprawiała wrażenie niedostępnej i byłem dla niej z pewnością za bardzo energiczny, a wszystkie moje pytania na pewno ją denerwowały. Mimo to zaprosiła mnie do siebie ponownie i zaproponowała, bym przejrzał jej dokumenty (dane pacjentów, własne statystyki itd.). To było, szczerze mówiąc, duże zaskoczenie dla mnie i jednocześnie wielki zaszczyt, ponieważ według mojej wiedzy wcześniej nie pozwoliła ona na to żadnej innej osobie. Później powiedziała mi także, że to szczęście zawdzięczałem właściwie jednej okoliczności, mianowicie mojej rozwiniętej umiejętności logicznego myślenia, którą ona bardzo szybko dostrzegła.
W następnych latach spędziłem wiele dni w jej domu. Czasami goto- waliśmy coś wspólnie, od czasu do czasu szliśmy do restauracji w Freudenstadt, aby tam coś wspólnie zjeść, ponieważ w tej restauracji goto- wano zgodnie z jej wskazówkami. W tym czasie przyzwyczajaliśmy się coraz bardziej do siebie. Nauczyłem się, jakie tania zadawać i w jaki sposób to robić, zaś dr Budwig coraz lepiej uczyła się je akceptować. Zrozumiała, że robię to wszystko, ponieważ pragnąłem przekazać jej wiedzę potomnym. Potem zaproponowała mi ponowne napisanie książki i wygłoszenie wspólnie z nią odczytów.
Co w dr Budwig wywarło na Panu największe wrażenie?
Było wiele takich rzeczy. Z jednej strony była to kobieta, która 70 lat żyła jedynie dla nauki i dla niczego więcej. Przez lata miała odwagę przeciwstawiać się przeogromnej sile przemysłu tłuszczowego i farmaceutycznego, bez względu na własne życie. Poza tym imponowała mi jej niewiarygodna pamięć i ogromna wiedza z różnych dziedzin nauki, takich jak: chemia, biologia, fizyka, farmacja i medycyna. Podziwiałem ją za tę wiedzę i dociekliwość w poszukiwaniach odpowiedzi na pytania stawiane przez medycynę.
Co wywarło na Panu tak duże wrażenie w diecie olejowo- białkowej, że do dzisiaj jest Pan jej ogromnym zwolennikiem? Na to pytanie akurat łatwo można znaleźć odpowiedź: były to sukcesy diety olejowo-białkowej. Miałem też możliwość zapoznać się z listami zawierającymi podziękowania dla dr Budwig. Korespondencję tę uważam nawet za ważniejszą i bardziej wiarygodną w ocenie terapii niż studia akademickie. Poznałem też osobiście wielu ówczesnych pacjentów, którzy kontaktowali się ze mną i opowiadali o sukcesach. Potem zdobyłem osobiste doświadczenie, lecząc w ciągu ostatnich 15 lat niezliczoną ilość pacjentów. Wszystko razem przekonało mnie,
że dieta olejowo-białkowa, jest jedną z najlepszych terapii żywieniowych na świecie ‒ jeśli nie najlepszą.
Dlaczego dieta olejowo-białkowa działa? (Zob. także rozdział Dlaczego dieta olejowo-białkowa jest
skuteczna?)
Chociaż od dziesiątek lat intensywnie się tym zajmuje, jest mi wciąż bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Z pewnością popełniam te same błędy co wielu innych, którzy ograniczają dietę olejowo-białkową do lipoprotein lub nienasyconych kwasów tłuszczowych. Oczywiście wiem także, jaką rolę odgrywa tlen w organizmie i jak ważne są związki białkowe, kwas siarkowy i oleje rozpuszczalne w wodzie. Jednak sama dr Budwig często mówiła swoim pacjentom, że nie może im pomóc, jeśli, na przykład, nie zmieni się ich sytuacja rodzina. Widzę dietę olejowo-białko przede wszystkim jako ważną pomoc w ponownym wyrównaniu energetycznej równowagi chorego na raka. Czy przy tym przeskakują elektrony z jednej szalki na drugą lub nie, ma dla mnie znaczenie drugorzędne.
Nauka rozwija się, dlaczego więc nadal nie mamy dzisiaj większych możliwości lepszego zrozumienia sposobu działania diety olejowo-białkowej?
Czy nauka rzeczywiście dalej rozwija się, tego nie jestem całkiem
pewien. Przyznam Panu rację, że wiemy dzisiaj więcej o błonach komórkowych, genach i mutacjach. Jednak nie znalazłem niczego nowego, co w efekcie pociągałoby za sobą zmiany w diecie olejowo-białkowej. Wręcz przeciwnie, prace Bruce‘a Liptonsa w odniesieniu do genów i błon komórkowych potwierdzają prace dr Budwig, podobnie jak czyni to odkrycie sposobu funkcjonowania genu p53 apoptozy. W ostatnich latach znalazłem wiele potwierdzeń co do słuszności założeń diety olejowo-białkowej i wciąż na nowo mnie zadziwia to, jak genialnie już przed ponad 30 laty dr Budwig pisała o rzeczach, których w jej czasach nie można było dowieść.
Jednak, szczerze mówiąc, wszystkimi tymi rzeczami interesuję się tylko marginalnie, ponieważ w przeciwieństwie do wielu innych osób wiem, jak skuteczna jest dieta olejowo-białkowa i ta wiedza mi wy- starcza. Ponadto, nie będąc naukowcem, uznaję badania teoretyczne za sprawy błahe i chodzi mi tylko o to, by zachować i przekazać dalej w niezmienionej formie wspaniałą wiedzę dr Budwig.
A propos formy oryginalnej, proszę opowiedzieć, co właściwie wydarzyło się po śmierci dr Budwig. Jak ukształtowała się rola następcy?
Gdyby Pan znał dr Budwig, nie zadałby Pan tego pytania.
Jak Pan to rozumie?
Powiedziała mi kiedyś przy herbacie, że wraz z nią wyginie ostatnia generacja prawdziwych badaczy, którym chodzi o badania, a nie o pieniądze. Uważam, że miała rację. Przez całe swoje życie walczyła samotnie i nigdy nie pozwoliła innemu człowiekowi zbliżyć się do siebie. Sądziłem początkowo, że ma to związek z jej podeszłym wiekiem. Później jednak poznałem wielu ludzi z jej rodziny i spoza niej, którzy bez wyjątku potwierdzali, że ta samotność towarzyszyła jej przez całe życie. Nie było możliwe, aby zniosła koło siebie następcę.
Więc nie ma żadnego oficjalnego następcy?
Niestety, odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: nie ma.
W jaki sposób promuje Pan dziedzictwo dr Budwig?
Od 1999 r. jestem jedynym nauczycielem diety olejowo-białkowej, który w całych Niemczech i na świecie wygłasza odczyty i oferuje kształcenie w tym kierunku. Ponadto od 2006 r. kieruję lub doradzam pacjentom w jedynym z międzynarodowych centrów (www.3E-zentrum.de), w którym dieta olejowo-białkowa stosowana jest jako terapia żywieniowa u chorych na raka. Poza tym w ostatnich 15 latach przeprowadziłem więcej niż 10 000 rozmów z pacjentami, najczęściej chorymi na raka, aby móc dzisiaj takim chorym pomagać, jak to czynimy poprzez stronę „Rak21” (www.krebs21.de) lub w Centrum 3E. O tym, jak niezwykle skutecznie działa Program 3E, można przeczytać na przykład w naszej rozprawie z 2010 r. (www.krebs21.de/3e-studie).
Oprócz tego w 2012 r. wspólnie z wieloma innymi osobami z krajów europejskich i azjatyckich założyłem IOPDF (ang.: International Oil- Protein Diet Foundation – Międzynarodowa Fundacja ds. Diety Olejowo- Białkowej) i zasiadam w jej zarządzie. Celem Fundacji jest propagowanie oryginalnej diety olejowo-białkowej, jakiej miałem przywilej nauczyć się od dr Budwig. Dodatkowo opracowaliśmy program kształcenia i od jesieni 2013 r. oferujemy możliwość zdobycia tytułu doradcy diety olejowo-białkowej. Poza tym stworzyliśmy programy dla różnych krajów, aby osoby mające znikome możliwości finansowe miały lepszy dostęp do produktów, które są niezbędne w diecie olejowo-białkowej. Tak IOPDF sprzedaje w różnych krajach na przykład olej lniany, olej kokosowy, oleje ELDI, a także literaturę w bardzo niskiej cenie. Fundacja świadomie rezygnuje ze zwykłych profitów lub dróg sprzedaży przez sklepy krajowe, aby móc zaproponować w niskich cenach najważniejsze produkty w tej diecie. Więcej na ten temat można przeczytać na stronie internetowej www.iopdf.com.
W takim razie czy jest Pan duchowym spadkobiercą dr Budwig?
Nie, nigdy nie będę określał się do końca jako duchowy spadkobierca dr Budwig. Złości mnie jednak wciąż, że ludzie w Niemczech lub USA nazywają siebie samych „ekspertami ds. diety olejowo- białkowej”. Prezentują przy tym kompletnie inne założenia niż dr Joan- na Budwig. Często z niewiedzy bardziej szkodzą niż pomagają.
Czy może Pan podać kilka przykładów?
Doszło nawet do tego, że w Ameryce opublikowano książki pod nazwiskiem dr Joanny Budwig, których ona nie napisała, na przykład książka The Budwig Cancer & Coronary Heart Disease Prevention Diet by Dr. Johanna Budwig (Dieta zapobiegawcza dr Budwig na raka i cho- robę wieńcową serca). Książka pojawiła się na rynku w 2011 r., a więc 8 lat po śmierci dr Budwig. Wydawnictwo nie wstydzi się oszukiwać swoich klientów, podając dr Joannę Budwig jako autorkę tej publikacji. Książka ma zawierać rzekomo nowe przepisy i badania. Nie potrafię sobie jednak wyobrazić, że dr Budwig zaleciłaby swoim pacjentom cho- rym na raka puree ziemniaczane z mleczkiem migdałowym. A już na pewno nie zaleciłaby nigdy prażonych migdałów, które trzeba podsmażać na oleju lnianym. Takie książki szkodzą wizerunkowi diety olejowo- białkowej i szkodzą chorym na raka.
A czy wie Pan, kto napisał tę książkę?
Na stronie 5. widnieje napis: „Wydawca projektu: Armin Grunewald”. Jestem pewien, że dr Budwig nie zaleciałby ani swojemu siostrzeńcowi, ani nikomu innemu smażenia czegokolwiek na oleju lnianym, bo taka receptura przy diecie olejowo-białkowej znalazłaby się na ostatnim miejscu. W rzeczy samej, nie umiem zrozumieć, jak wydawnictwo może publikować taką książkę, a jej autor ‒ popełniać takie błędy.
Czy są jeszcze jakieś przykłady?
Innym przykładem jest program nagrany na płycie DVD, który nosi tytuł A day in the Budwig diet (z ang.: Dzień z dietą dr Budwig). Jego autorką jest żyjąca w Stanach Zjednoczonych Brazylijka Ursula Escher.
Płyta ta ma wprowadzać w założenia diety olejowo-białkowej, jednak zawiera ona wiele błędów (błędne wypowiedzi na temat kefiru, jogurtu, światła słonecznego, liczby sukcesów itd.). Jej publikacje stanowią przykład działania kogoś, kto wprawdzie chciał zrobić coś dobrego, ale z powodu braku wiedzy bardziej zaszkodził niż pomógł.
Jest wiele przykładów, przede wszystkim na terenie Niemiec, Hiszpanii i USA. Dwa wyżej opisane ilustrują działalność wielu „ekspertów” diety olejowo-białkowej, którzy, choć częściowo prawidłowo myślą, to w rzeczywistości bardziej szkodzą. Jakie są skutki takich katastrofalnych zaleceń? Dieta olejowo-białkowa działa źle lub nie działa w ogóle. Stosujący ją pacjenci dochodzą do wniosku, że jest nieskuteczna jako terapia żywieniowa. Dochodzi do tego, że wielu chorych na raka pokłada nadzieję w diecie olejowo-białkowej, a ktoś z chciwości, niewiedzy lub braku rozsądku zaleca im coś, co nie ma nic wspólnego z dietą dr Budwig.
Mogę im tylko polecić, by czytali oryginalne prace dr Budwig i trzymali się tego, co one zawierają. Gdy ktoś podaje się za eksperta diety olejowo-białkowej, należy zadać mu pytanie, kto go tej diety nauczył.
W jaki sposób nastąpił rozwój terapii olejowo - białkowej (ÖET)?
W ostatnich latach w mojej codziennej pracy z pacjentami ‒ najczęściej ciężko chorymi na raka ciągle uczyłem się i zastanawiałem, co można poprawić. W przeciwieństwie do wielu innych wcale nie miałem na myśli ulepszania lub zmiany samej diety olejowo-białkowej, ale połączenie jej z innymi terapiami, które także okazały się skuteczne przy poważnych schorzeniach.
To znaczy, że nie modyfikował Pan diety olejowo-białkowej?
Z pewnością nie. Uważam takie działanie za złe i niebezpieczne, ponieważ dieta ta, tak jak terapia Gersona lub makrobiotyka, jest systemem zamkniętym, w którym nie można po prostu tu i ówdzie czegoś zmienić. W odniesieniu do żywienia i przestrzegania pola magnetycznego pozostawiłem wszystko dokładnie tak, jak nauczyłem się od dr Budwig. Dodałem jedynie środki zaradcze związane z odtruwaniem i przede wszystkim pracę energetyczną.
Czyli Program 3E?
Nie, to nie tak. Program 3E, w przeciwieństwie do terapii olejowo- -białkowej, obejmuje także terapie cytostatyczne, takie jak terapię prą- dem galwanicznym, oraz zaleca leki powodujące apoptozę komórek, np. wysokie dawki witaminy C podawane dożylnie. Terapia białkowo- -olejowa jest przeznaczona dla chorych, u których nie wystąpiła jeszcze własna dynamika symptomów w sensie kauzanetyki (zob.: www.kausanetik.com i rozdział Kauzanetyka), lub dla pacjentów, którzy zasadniczo odrzucają terapie cytostatyczne.
Wiele osób ma problemy z dietą olejowo-białkową, ponieważ są przeciwni produktom mlecznym lub nie tolerują laktozy. Co Pan radzi tym osobom? Czy istnieją jakieś produkty zastępcze na przykład dla twarogu?
Tutaj trzeba rozróżnić dwie grupy pacjentów. Pierwsza to ludzie z nietolerancją laktozy. Moje doświadczenie pokazuje, że na dwadzieścia zdiagnozowanych osób, dziesięć wcale nie cierpi na nietolerancję, kolejne dziewięć można wyleczyć, stosując proste zabiegi jak głodówka i picie soku z dodatkiem siemienia lnianego dokładnie tak, jak to robiła dr Budwig ze swoimi pacjentami. Pacjenci, którzy nie jedzą produktów mlecznych, bo nie chcą lub nie mogą, nie powinni wcale stosować diety olejowo-białkowej.
Zaleca Pan dietę olejowo-białkową, ale nie wszystkim pacjentom chorym na raka?
Uważam, że dieta olejowo-białkowa jest jedną z najważniejszych
terapii antyrakowych na świecie. Nauczyłem się także, że nie warto próbować na siłę przekonywać ludzi do czegoś, ponieważ w większości przypadków mają oni wyrobione zdanie na dany temat niezależnie od wagi argumentów. Niech Pan pomyśli o zwolennikach Partii CSU i Partii Zielonych. Dlatego wiele lat temu przestałem grać rolę misjonarza. Gdy ktoś chory na raka ma coś przeciwko mleku, może być na diecie Gersona, diecie surowej lub spróbować innej terapii żywieniowej i nie mam nic przeciwko takiej postawie. Jestem przychylny ludziom, którzy chcą nauczyć się czegoś więcej na temat diety olejowo-białkowej, ale nie mam zamiaru nikogo na nią nawracać.
Czy są jakieś istotne kwestie dotyczące diety olejowo-białkowej, których trzeba było zaniechać w związku ze śmiercią
dr Budwig?
Niestety, tak. Przede wszystkim, gdyby żyła dr Budwig, można byłoby stosować naświetlanie laserem, co uważam za genialne, lub korzystać z nowych możliwości diagnostycznych dotyczących oksydazy cytochromowej. Ponadto możliwa byłaby dalsza praca nad przepisami kulinarnymi dopasowanymi do współczesnej kuchni, przestrzeganie pól magnetycznych, które dzisiaj można łatwiej zmierzyć oraz opracowanie receptur dla nowych olejów ELDI.
O których jest niewiele w napisanych materiałach...
To prawda. Dr Budwig i ja planowaliśmy napisać o tym coś więcej przy okazji wznowienia publikacji o diecie olejowo-białkowej. Niestety, w międzyczasie pojawiła się jej choroba i nigdy nie doszło do powstania nowych przepisów lub nowych olejów ELDI.
Jednak jest kilka nowości. Dzięki interwencji Fundacji IOPDF od 2013 r. istnieje możliwość kupowania oleju ELDI R w korzystnej cenie w wielu krajach. Poza tym istnieją obecnie oleje ELDI jakości bio rozprowadzane także przez Nexus-Health (www.nexus-health.com).
Wcześniej wspomniał Pan o diecie Tavarlin. Autor tej diety, biolog dr Johannes Coy, wydał książkę na temat żywienia chorych na raka oraz książkę kucharską przeznaczoną dla nich. W obu publikacjach często powtarza się określenie „dieta bogata w olej i białko”.
Czy dieta Tavarlin dr. Coya jest ulepszeniem diety olejowo-białkowej?
Mogę tylko powiedzieć, że na szczęście dr Budwig nie jest świadkiem tych rewelacji. Czy wierzy Pan w możliwość włączenia do diety olejowo-białkowej ciasta orzechowego i bawolego salami? Pozostaje mi mieć nadzieję, że chorzy na raka nie traktują poważnie podobnej lek- tury i nie spożywają tych wszystkich rzeczy tylko dlatego, że ktoś posiadający tytuł doktora je opublikował pod sztandarem nauki i nowych wyników badań. Kryjąca się za tą dietą zasada „Jeśli odstawisz cukier, nowotwór zniknie” jest fałszywa. Oznaczałoby to bowiem, że rezygnacja z samych węglowodanów prowadzi do uzdrowienia organizmu.
Podobnych eksperymentów żywieniowych próbowali już przed dr. Coyem lekarze w USA, Meksyku i także w Niemczech, ale za każ- dym razem skutki tych prób były fatalne dla chorych na raka. Proszę, niech Pan pomyśli o wielu zmarłych z powodu terapii IHT (z niem.: leczenie wstrząsami insulinowymi), która również opierała się na zasadzie „odstaw cukier, a rak zniknie” jako głównym założeniu. Jaki był wynik terapii? Wiele przypadków śmiertelnych doprowadziło do zakazu jej stosowania.
Najnowsze badania wykazują, że ciała ketonowe, jakie powstają w diecie dr. Coya w dużej ilości, stymulują rozwój komórek rakowych i mogą sprzyjać wzrostowi raka. Z tego powodu chorzy na raka nie po- winni stosować terapii żywieniowej, która nie zawiera węglowodanów lub zawiera ich bardzo mało i przy której dochodzi do powstania zwiększonej ilości ciał ketonowych.
Kolejny problem dotyczący diety Tavarlin to przekonanie niektórych ludzi, że jej nieskuteczność świadczy o ogólnej nieprzydatności każdej diety bogatej w oleje i białka w leczeniu nowotworów. Dlatego niezmordowanie będę powtarzał, że Tavarlin nie ma kompletnie nic wspólnego z dietą olejowo-białkową dr Budwig!
To bardzo dosadne stwierdzenie...
Wie Pan, w mojej książce cytuję Voltaire’a: „Jesteśmy odpowiedzialni za to, co robimy, ale także za to, czego nie robimy”. Ściśle trzymam się tych słów. Ci, którzy znają mnie osobiście, wiedzą, że jestem uparty i jednocześnie mam dyplomatyczne podejście w dyskusji na temat medycyny. Jednak czasami trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Niektórzy nazywają dietę dr. Coya przestępstwem przeciwko chorym na raka. Ja ograniczam się do sugestii, by samodzielnie rozważyć wniosek, że pacjent z nowotworem nie może spożywać ciastek kakaowych czy marmolady z truskawek. Mogę tylko każdego chorego na nowotwór ostrzec przed sposobem żywienia zalecanym przez dr. Coya i poradzić, by trzymał się sprawdzonej diety, na przykład olejowo-białkowej, surowej (witariańskiej), diety Gersona czy makrobiotyki.
Jak doszło do tego, że na początku 2013 r. wydał Pan własną serię produktów do stosowania w diecie olejowo-białkowej
i jednocześnie udało się Panu zastrzec markę w Niemieckim Urzędzie Patentowym?
Zajmuję się intensywnie możliwością usprawnienia diety olejowo - białkowej. Przede wszystkim znaczącą rolę odgrywa w niej jakość oleju lnianego. Mamy dzisiaj inne możliwości oceny jakości oleju i podczas tych pomiarów okazało się, że duże znaczenie odgrywa chłodzenie, czego już wcześniej się domyślałem. Dzisiaj słusznie przykłada się wagę do bioproduktów, jednak prawie nikt nie zwraca uwagi na ich obróbkę, składowanie i ekspedycję. Kiedyś odwiedziłem młyny olejowe za gra- nicą, a ich właściciel pokazał mi własne kosztowne pomiary ilustrujące wpływ między innymi ciepła na jakość oleju. Potem prowadziłem swoje badania i rozmawiałem także z niemieckimi producentami oleju. Cena zawsze stanowiła problem: wytwórcy twierdzili, że żaden końcowy użytkownik nie jest gotowy, by płacić wyższe ceny za wyraźnie lepszą jakość. Ponieważ nie mogłem znaleźć producenta do współpracy, zacząłem się zastanawiać, jak można wyciskać olej lniany w niskiej temperaturze, a potem ‒ schłodzony tak, jak to tylko możliwe ‒ dostarczyć do końcowego użytkownika lub do sklepu. Wynikiem tych przemyśleń była produkcja mojego własnego oleju lnianego, który, pomimo znacznego nakładu dodatkowego (wyciskanie, łańcuch chłodniczy, wysyłka styropianowa itd.), nie jest sprzedawany drożej niż niektóre inne oleje lniane na rynku (więcej informacji na stronie www.nexus-health.com).
Markę kazałem zastrzec, aby wyróżniać się spośród wielu marek stosujących nazwę „Budwig” w Niemczech i za granicą, ponieważ to, co jest sprzedawane pod tą nazwą, to prawdziwa katastrofa. W samej tylko Europie jest więcej niż kilkadziesiąt firm, które handlują produktami firmowanymi nazwiskiem Budwig. Wiele z tego, co sprzedaje się pod tym nazwiskiem, nie ma związku z dietą dr Budwig. Z tego powodu „negocjowałem” różne nazwy z Urzędem Patentowym w Monachium. Na koniec zezwolono mi zastrzec nazwę Dieta olejowo-białkowa wg Lothara Hirneise. Zatem od 2013 r. możliwe stało się wprowadzenie produktów, które w 100% nadają się do diety olejowo-białkowej, nie mogą być kopiowane i są przy tym najwyższej jakości. Naturalnie zdaję sobie sprawę, że inni producenci twierdzą to samo na temat swojego towaru. Mogę tylko zasugerować, by porównać jakość oraz cenę. Moim zdaniem nasz olej, ze swoim kosztownym łańcuchem chłodniczym i sześciogwiazdkową jakością ocenioną przez Fundację IOPDF jest jedyny w Niemczech. Etap chłodzenia był traktowany w ostatnich latach po macoszemu właśnie z powodu kosztów, chociaż w innych krajach uznano go za konieczny. Używamy poza tym olejów jakości bio dotyczy to nie tylko naszego oleju lnianego, ale także olejów ELDI, w przypadku których obydwa czynniki (chłodzenie i jakość) odgrywają nawet jeszcze większą rolę.
Jak widzi Pan przyszłość diety olejowo-białkowej?
Dla mnie osobiście najważniejsze jest zachowanie dziedzictwa dr Budwig w oryginalnej formie. Stąd bronię się przed zmianami na przykład redukcją miodu lub węglowodanów i chęcią sprzedaży takich produktów pod płaszczykiem ulepszeń. Faktem jest i pozostanie to, że nikt w 100% nie wie dokładnie, dlaczego dieta olejowo-białkowa jest tak skuteczna. Dopóki się tego nie dowiemy, nie wolno nam dokonywać zmian, gdyż mogłyby one przynieść katastrofalne skutki dla chorych na raka. Możemy jedynie zastanawiać się, czy istnieją inne terapie, które można łączyć z dietą olejowo-białkową. Ale uwaga, nie mówię tutaj
o dodatkowych suplementach witaminowych lub nowszych artykułach spożywczych, lecz w pierwszej kolejności o terapiach odkrywających przyczyny lub odtruwających środkach zaradczych. Dr Budwig sama była wielką zwolenniczką teorii księdza Sebastiana Kneippa. Przypominam sobie dobrze rozmowę na jego temat oraz na temat terapii wodnej i porządkowej, którą on opracował. Tutaj widzę możliwość połączenia z dietą olejowo-białkową i od lat pracuję nad „pogodzeniem” obu terapii bez szkody dla tej drugiej. Jednak w szczegółach okazuje się to o wiele trudniejsze, niż się początkowo wydaje. Potrzebowałem sporo czasu, by dowiedzieć się, co można dodatkowo zrobić, a czego należy zaniechać na przykład w kwestii doustnych preparatów witaminowych.
Kolejnym ważnym punktem, nad którym pracuję, jest przystosowanie diety olejowo-białkowej do lokalnych uwarunkowań. W 2010 r. byłem w Sajgonie, gdzie poznałem grupę Wietnamczyków będących zwolennikami tej diety. W takim kraju jak Wietnam na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie sposób zalecać chorym na raka stosowanie diety olejowo-białkowej, ponieważ ich przyzwyczajenia żywieniowe są całkiem inne. Pomimo to jestem przekonany, że podstawowe zasady tej diety można zastosować w każdym kraju i pomóc wielu chorym na raka. Wiąże się to wprawdzie z ogromnym wysiłkiem, ale jest możliwe i, co więcej, byłoby pomocne właśnie dla ludzi z biednych krajów Azji czy Afryki, którzy nie dysponują wystarczającymi środkami finansowymi.
Jestem przekonany, że można wdrażać korzystną cenowo terapię żywieniową w wielu krajach i takie samo stanowisko prezentuje Fundacja IOPDF. W ten sposób możemy pomóc wielu osobom, które nie mają dostępu do kosztownych terapii antyrakowych.